Tak więc w takich miejscach możemy spotkać osoby najróżniejszych wyznań. Pośród cmentarzy wyznaniowych jakie istnieją w Polsce wyróżniamy kilka największych grup zgodnie z danymi Głównego Urzędu Statystycznego: Rzymskokatolickie, Ewangelickie, Żydowskie, Prawosławne, Inne. Wiele cmentarzy żydowskich nosi dziś miano zabytków. Jak donosi 'Fakt', niespełna miesiąc po pogrzebie Anastazji na grobie można było dostrzec mnóstwo uschniętych kwiatów. Rodzice wrocławianki nie chcą ich ruszać. Mają ku temu ważny powód. Co robić, kiedy bliska osoba zmarła w jednostce służby zdrowia. Pierwsze kroki powinniśmy skierować do działu statystyki w szpitalu, aby odebrać kartę zgonu wystawioną przez lekarza oraz kartę potwierdzenia odbioru zwłok. Z kartą zgonu i dowodem osobistym osoby zmarłej należy udać się po akty zgonu do Urzędu Stanu Cywilnego w Jest kilka zasad, którymi można się posiłkować przy układaniu mowy. Rozpocząć należy od wstępu, w którym dobrą regułą jest zwrócenie się do zgromadzonych na pogrzebie osób, by przywitać je i podkreślić jak ważna jest ich obecność. Dalsza część mowy powinna dotyczyć zmarłego, któremu poświęcona jest ceremonia 29 marca 2021, 19:10. Zasiłek pogrzebowy to wsparcie finansowe z Zakładu Ubezpieczeń Społecznych przyznawane upoważnionym osobom. Jest on wypłacany w celu pokrycia kosztów poniesionych w związku z pogrzebem. Jego wysokość zależy od tego, przez kogo został zorganizowany pochówek (rodzina, instytucja). Można to zrobić maksymalnie w ciągu dwunastu miesięcy od daty śmierci osoby. Przekroczenie tego terminu skutkuje wygaśnięciem prawa do zasiłku pogrzebowego. W niektórych przypadkach można wnioskować o przedłużenie tego terminu, na przykład gdy ciało osoby zmarłej zostało odnalezione po roku od śmierci. Plusem tych trumien, jest odpowiednie dopasowanie do proporcji ciała. Sarkofag, trumny łamane oraz proste – to podstawowe wzorce w zakresie tworzenia wielu trumien. Istnieją inne, jednakże są znacznie rzadziej spotykane na terenie całej polski. Dalsze różnice wynikają przede wszystkim, z jakości drewna oraz obróbki materiału. Jeżeli kilka lub kilkanaście lat po pogrzebie okaże się, że trzeba wydobyć ciało zmarłego z grobu i przenieść je w inne miejsce, konieczne będzie przeprowadzenie ekshumacji zwłok. Podstawa prawna . Ustawa z dnia 17 grudnia 1998 r. o emeryturach i rentach z Funduszu Ubezpieczeń Społecznych (Dz.U.z 2022 r. poz. 504, 1504, 2461.) W domach pogrzebowych znajduje się zwykle co najmniej jedna sala, w której rodzina i bliscy mogą zebrać się w celu odwiedzania zwłok. W jej centralnym punkcie wystawiana jest trumna z ciałem, dookoła stoją kwiaty, a w pozostałej części ustawione są krzesła aby odwiedzający mieli możliwość usiąść, spokojnie posiedzieć i Ludzie, głęboko wierząc, na pytanie, kiedy się oczyszcząwieńce z grobu po pogrzebie według kanonów kościelnych zwykle odpowiadają: do czterdziestego dnia po pochówku. W rzeczywistości, ścisłe zasady kościelne nie są ustalane na ten wynik. f0CLMut. Obrzędy i zwyczaje pogrzebowe różnią się między sobą w zależności od kraju, kultury, tradycji a także religii. Nie będę pisać o tradycjach pogrzebowych w islamie ponieważ (jak już zauważyliście) nie skupiam się na swoim blogu na religii- teorii. Jeśli macie ochotę bardziej zgłębić temat pod kątem islamu, na pewno znajdziecie sporo ciekawych artykułów w internecie. W tekście opisałam jak wygląda pogrzeb i jak wyglądają cmentarze Algierczyków- muzułmanów. Niestety nie wiem jak prezentują się tradycje i uroczystości pogrzebowe oraz cmentarze Algierczyków- Kabylów którzy są chrześcijanami. Przed pogrzebem Śmierć dla muzułmanów jest częścią życia i stanowi przejście do rzeczywistości pozaziemskiej. Gdy ktoś umiera członkowie jego rodziny przekazują informacje pozostałym członkom, następnie ci przekazują informacje dalszym krewnym, znajomym i sąsiadom- w zależności od możliwości albo osobiście albo telefonicznie. Właściwie od razu do domu tej rodziny schodzą się krewni i sąsiedzi aby złożyć kondolencje i zaoferować swoją pomoc. O tym jak wygląda taka pomoc opiszę Wam za chwilkę. Gdy ktoś umiera chowa się go tego samego dnia po modlitwie (np. umarł o 11:00 to chowają go po modlitwie o 13:30). Generalnie zasadą jest, że należy pochować zmarłego w ciągu 24 godzin od śmierci. Jeśli osoba zmarła w szpitalu/ w wypadku/ w niewyjaśnionych okolicznościach to wykonywana jest sekcja zwłok. W Algierii robi się ją od razu, tak aby faktycznie zmarły został pochowany jak najszybciej. Jeśli osoba zmarła w domu, rodzina dzwoni po lekarza który przyjeżdża aby stwierdzić zgon, jego przyczynę i wypisać akt zgonu. Jeśli zachodzą jakieś wątpliwości może zabrać ciało w celu wykonania sekcji zwłok. Następnie ciało zostaje dokładnie umyte. Jeśli ktoś zmarł w szpitalu- to wykonuje się to na miejscu. Jeśli w domu- rodzina albo dzwoni po wykwalifikowaną osobę która przychodzi by umyć ciało albo, co czyni większość- zawozi się ciało do kostnicy aby zabieg ten został wykonany właśnie tam. Zdarzają się także rodziny w których to członkowie myją ciało zmarłego- kobietę kobiety a mężczyznę mężczyźni. Z tego co wiem nie jest to jednak powszechne. Większość korzysta z usług ludzi którzy się tym zajmują ,,zawodowo''. Po dokładnym umyciu zmarłego, owija się jego ciało w białe prześcieradło. Następnie dzwoni się po samochód z trumną (wielorazowego użytku- służy tylko do transportu zwłok) który przyjeżdża aby zabrać zmarłego na cmentarz. Jest to tzw. samochód dostawczy z otwartą skrzynią. Zazwyczaj samochód ten załatwia się poprzez urząd miasta lub meczet. Czasami także u prywatnych osób które mają takie auto, pracują jako kierowcy i dorabiają sobie dodatkowo w taki sposób. Niestety nie powiem jak wygląda kwestia higieny, przepisów BHP ponieważ nie udało mi się zdobyć rzetelnych informacji na ten temat. Zastanawiająca jest kwestia tego jak takie trumny i auta utrzymywane są w czystości- czy dezynfekowane i jak regularnie czy nie. Natomiast ze szpitala do kostnicy ciała są przewożone specjalnymi do tego celu samochodami (nie jestem pewna jak się sprawy mają w stolicy, nie wykluczam że tam transport zwłok z domu na cmentarz odbywa się takimi samochodami jak ze szpitala do kostnicy). Tego rodzaju samochody służą do transportu zwłok foto:getruck Szpitalny samochód przewożący zwłoki ze szpitala/miejsca wypadku do kostnicy foto:google Pogrzeb Odbywa się modlitwa w meczecie a następnie kondukt żałobny (mężczyźni i imam) udają się na cmentarz. Grabarze wyjmują (owinięte w białą tkaninę) ciało z trumny i chowają je do ziemi kładąc ciało na boku w kierunku Mekki. Wedle religii kremacja jest zabroniona. Werset z Koranu stwierdza, że ,,nie wolno dokonywać żadnego ataku na dzieło boże''. Kremacja jest zabroniona, ponieważ wedle islamu nie szanuje godności zmarłego. Następnie kładzie się deski i zasypuje grób piaskiem. Wszyscy uczestnicy pomagają zasypać grób, recytując przy tym fragment Koranu: „Z ziemi was stworzyliśmy i sprawimy, iż do niej powrócicie i z niej was wyprowadzimy po raz drugi”. Imam odmawia także krótką modlitwę, czyta Koran (ciekawostka- można zrobić pogrzeb bez imama ale rzadko, prawie wcale gdy ktoś się na to decyduje). Na pogrzeb (ani później na grób) nie przynosi się ani kwiatów ani zniczy. Najważniejsza pozostaje modlitwa. Jeśli chodzi o zasady ubioru w czasie pogrzebu, stypy, odwiedzin rodziny, nie ma szczególnych zaleceń, należy się ubrać czysto, schludnie i skromnie. Często ludzie zakładają na siebie stonowane, ciemne kolory ale nie jest to regułą. Czy Algierki uczestniczą w pogrzebie? W pogrzebie uczestniczą sami mężczyźni lecz jeśli jakaś kobieta się uprze to nikt jej nie wygoni z cmentarza, chociaż często może spotkać się to z krytycznymi spojrzeniami. Zwyczaj ten tłumaczony jest tym, że kobiety zbyt mocno przeżywają takie sytuacje i aby im zaoszczędzić cierpienia powinny zostać w domu oraz tym, że nie powinno się głośno zawodzić nad zmarłym. Jak powiedzieli mi moi algierscy znajomi, rodzina oraz Polki- żony Algierczyków które miały okazje być obecne w domu zmarłego- wiele Algierek (oczywiście nie wszystkie!) w momencie gdy ciało zostaje zabrane z domu do auta zaczyna krzyczeć, szlochać, niektóre rwą włosy z głowy a niektóre wręcz mdleją. Z drugiej strony wielu kobietom nie przeszkadza fakt, że pogrzeb ,,jest zarezerwowany'' tylko dla mężczyzn ponieważ nie chcą w nim uczestniczyć z własnej woli. Oczywiście są również i takie Algierki które chciałyby być obecne na pogrzebie, szczególnie bliskiego członka swojej rodziny i nie podoba im się to, że nie są mile widziane na tej uroczystości. W szczególności są to kobiety dobrze wykształcone, o otwartej mentalności. O obecność kobiet na cmentarzu w czasie pogrzebu walczą zresztą algierskie feministki. Zdarzają się oczywiście sytuacje gdy kobieta pojawi się na cmentarzu bo tak postanowi i kropka. Nie są to jednak sytuacje powszechne. Jako ciekawostkę koniecznie muszę Wam opisać sytuację z pogrzebu algierskiej pisarki Assi Djebar. Jej trumnę wbrew nakazom tradycji i religii niosły kobiety. Natomiast jeśli pogrzeb jest państwowy, publiczny- chowana jest jakaś znana osoba, na przykład polityk, wojskowy, piosenkarka, wtedy w uroczystościach biorą udział wszyscy- zarówno gdy trumna prowadzona jest ulicami jak i wtedy gdy wystawiona na przykład w miejscowym centrum kultury. Kobiety wtedy stoją razem z mężczyznami. Uroczystości pogrzebowe legendarnej algierskiej piosenki Wardy. W tle obecne kobiety foto:Albaca Uroczystości pogrzebowe algierskiego polityka i jednej z kluczowych postaci walki o niepodległość Algierii, Hocine Ait-Ahmed'a. W tle obecne kobiety foto:google Stypa w Algierii Przez trzy dni obowiązkowo (licząc od dnia śmierci) a w niektórych rodzinach nawet przez 7 dni trwa coś w rodzaju stypy. Przed domem/blokiem rozkładane są ogromne namioty dla żałobników. W domu, z głośników leci Koran. W namiocie odmawiane są modlitwy w intencji zmarłego, podawane są posiłki dla wszystkich przybyłych (zazwyczaj kuskus i maślanka). W namiotach siedzą mężczyźni, zaś w domu zmarłego kobiety. Rodzina, krewni, znajomi i sąsiedzi przychodzą aby wesprzeć dobrym słowem i obecnością rodzinę zmarłego. Na takie okazje zazwyczaj zabiera się ze sobą dzieci, jeśli nie ma się ich z kim zostawić. Jeśli są to małe dzieci zazwyczaj wpada się z nimi tylko na chwilę aby złożyć kondolencje rodzinie. Jeśli starsze (11-13 i więcej lat) to zostaje się na dłużej. Często dzieci w takim wieku pomagają przy noszeniu posiłków na stoły. Przykładowy namiot- w bardzo porządnej wersji, rzadziej spotykany foto:google Przykładowy namiot, najczęściej spotykany foto:google Kto załatwia formalności, jak wygląda wzajemna pomoc Gdy tylko rodzina, znajomi i sąsiedzi dowiedzą się o śmierci danej osoby, pojawiają się aby nie tylko złożyć kondolencje ale przede wszystkim pomóc i załatwić potrzebne formalności i sprawy związane z pogrzebem. Najbliższa rodzina przychodzi od razu do domu lub prosto do meczetu na modlitwę a następnie na cmentarz (mężczyźni). Ci którzy pracują lub z różnych przyczyn nie mogą pojawić się od razu, przybywają prosto cmentarz lub dopiero po pogrzebie na obiad/kolację. Właściwie w każdym przypadku to nie pogrążona w smutku i często szoku najbliższa rodzina załatwia formalności lecz inni członkowie rodziny lub sąsiedzi. To oni organizują samochód z trumną, imama oraz namioty i jedzenie. Każdy jest zobowiązany aby pomagać i zorganizować rozłożenie wcześniej wspomnianego namiotu w nim krzeseł i jedzenia. Ludzie przynoszą ze sobą kawę, herbatę, cukier. Kobiety gotują wspomniany kuskus. Każdy albo składa się po parę groszy aby kupić potrzebne składniki do ugotowania posiłków albo przynosi je na własną rękę, uprzednio gotując w swoich domach. Jedzenie do namiotów noszą mężczyźni z bliskiej rodziny. Jedzenie do domu, dla kobiet noszą kobiety. Po 3 dniach (lub dłużej- w zależności od rodziny)- ludzie znowu pomagają sobie wzajemnie przy składaniu krzeseł i namiotu. Wsparcie czy wycieńczenie? Generalnie żałoba trwa 40 dni i przez ten czas ludzie mogą normalnie przychodzić do rodziny zmarłego bez żadnych zapowiedzi. Tak więc począwszy od dnia śmierci bliskiego aż przez kolejnych 40 dni (a zwłaszcza pierwszych dwóch tygodni) można spodziewać się całego tabunu gości. Niezależnie od pory dnia. Jedni wpadają na chwilę, inni siedzą całymi godzinami. O ile wsparcie w pierwszych dniach jest bardzo ważne i to, że pogrzebowych formalności dokonują za rodzinę jej najbliżsi, tak pojawianie się gości przez kolejne dni jest najzwyczajniej w świecie męczące. Raczej mało Algierczyków myśli o tym aby pogrążonej w smutku rodzinie zagwarantować spokój i ciszę. Oczywiście są osoby które wpadną tylko na chwilę z kondolencjami lub złożą je telefonicznie (jeśli zmarł członek dalszej rodziny, sąsiad czy znajomy). Pozostała część społeczeństwa nie widzi jednak niczego niestosownego w tym, że drzwi domu pogrążonej w smutku rodziny są non stop otwarte. Wiele osób ma przekonanie, że skoro gdzieś można zjeść za darmo to dlaczego mieli by nie skorzystać. Ludzie z reguły nie przejmują się tym, że rodzina zmarłego chciałaby odpocząć od ciągłych wizyt. Z drugiej strony- rodzina ta nawet jeśli nie specjalnie cieszy się z ciągłych odwiedzin lub jest już nimi zmęczona- nikomu tego nie powie zachowując pozory, że wszystko jest w jak najlepszym porządku. Nigdy nie zamknie drzwi przed gośćmi. Algierskie nagrobki- kiedy się je stawia i jak wyglądają Nagrobek można postawić już kilka dni po pogrzebie. Zazwyczaj tydzień po, chociaż w sytuacji gdy ktoś nie ma pieniędzy i potrzebuje trochę czasu na ich zebranie- nieco później. Pomnik może być wykonany ze zwykłego kamienia, z prawdziwego marmuru lub sztucznego marmuru. Cena w zależności od materiału. Oczywiście marmurowe nie są tanie ale co należy podkreślić- nagrobki wykonane ze zwykłego materiału nie są drogie i stać na nie praktycznie każdego. Zwłaszcza, że zazwyczaj na pomnik składa się kilka osób. Zdecydowana większość osób więc je stawia. Rzadko widuje się grób bez pomnika ale nawet takie mają przynajmniej obramowanie. Nagrobki na algierskich cmentarzach nie wyglądają jednak tak jak te polskie co możecie zobaczyć na zdjęciach poniżej. Na płycie nagrobka zapisane jest imię i nazwisko, data urodzenia i śmierci, czyim/czyją ta osoba była synem/córką a także fragment z Koranu ,,Do Boga należymy i do niego wracamy''. Na płycie nie umieszcza się zdjęcia zmarłego. Zgodnie z religią groby powinny być bardzo skromne. W tradycji muzułmańskiej nie ma zwyczaju ozdabiania ich kwiatami. Nie zapala się także lampek i świec. Niektóre cmentarze- w zależności od miasta a nawet dzielnicy są zadbane i czyste zaś inne zaniedbane, pełne śmieci z niszczejącymi nagrobkami. W dużych miastach można spotkać tak zadbane cmentarze foto:google Żałoba Teoretycznie rodzina zmarłego zobowiązana jest do czterdziestodniowego (bo żałoba trwa 40 dni) odmawiania modlitw i czytania Koranu a także wspierania w tym czasie potrzebujących. Oczywiście w rzeczywistości raczej mało rodzin spędza ten czas na czytaniu Koranu, właściwie tylko te najbardziej praktykujące. Wśród bardzo konserwatywnych rodzin, jeśli kobiecie umrze mąż- przez 40 dni nie wychodzi ona z domu a wszelkie sprawunki załatwiają za nią jej dzieci lub bliscy. Wśród większości przeciętnych Algierek jest to jednak nie praktykowany zwyczaj. Bardziej praktykowanym zwyczajem jest natomiast nie nakładanie przez kobietę makijażu ani w ciągu 3 dni ,,stypy' i ani w ciągu wyżej wspomnianych 40 dni. Koszt pogrzebu Oprócz wypożyczenia trumny (bezpłatne), płaci się tylko za transport zwłok i grabarzom. Odwiedzanie cmentarzy Niektórzy Algierczycy odwiedzają groby swoich bliskich w piątki przed lub po modlitwie (tak jak niektórzy w Polsce w niedzielę po mszy). Natomiast w święta Aid el fitr (te zaraz po miesiącu postu- ramadanie) na cmentarze idzie większość Algierczyków aby pomodlić się i posprzątać groby swych krewnych. Na cmentarz należy ubrać się skromnie i tak aby kolana i ramiona były przykryte (zarówno dotyczy to kobiety jak i mężczyzny). Chusta na głowie kobiety nie jest wymagana chociaż są Algierki które nie noszą na co dzień chusty ale będąc na cmentarzu ją zakładają. cmentarz w Oranie foto:moje prywatne archiwum Cmentarz chrześcijański i żydowski w Algierii W Algierii oprócz cmentarzy muzułmańskich są także chrześcijańskie a nawet żydowskie. Jest ich kilkadziesiąt. Niestety w większości zaniedbane, często padają ofiarą profanacji zwykłych chuliganów. Władze Algierii rozpoczęły operację mającą na celu ochronę i zabezpieczenie starych cmentarzy chrześcijańskich i żydowskich, gdzie groby są plądrowane, a nawet zniszczone. Na opuszczonych cmentarzach chrześcijańskich i żydowskich, niszczenie grobów i kradzież przedmiotów z grobowców stały się powszechne. Niektóre groby zostały również zrównane z ziemią bez wiedzy władz. Według algierskiej agencji prasowej APS, w celu zachowania i lepszego ich utrzymania, groby z czterech chrześcijańskich cmentarzy z epoki kolonialnej, z gminy Oum El Bouaghi zostały przeniesione do miasta na specjalnie utworzony cmentarz. Są teraz zgromadzone w bezpiecznym miejscu na chrześcijańskim cmentarzu. Pozostałości ciał ekshumowanych z opuszczonych cmentarzy zostały ponownie pochowane. W oświadczeniu dla APS, Samiha Belkacem, rzeczniczka urzędu miasta Oum El Bouaghi, podkreśliła, że cała operacja została powierzona wyspecjalizowanej firmie. Działania te są następstwem umowy podpisanej w 2016 r. między Algierią i Francją w sprawie konsolidacji cmentarzy chrześcijańskich. Rzeczniczka dodała również, że „miasto poprawia utrzymanie tych miejsc, przy jednoczesnym poszanowaniu pamięci o zmarłych”. Prokurator sądu w mieście Ain Mlila zarządził wszczęcie dochodzenia sądowego po przejściu spychacza, który zniszczył żydowskie i chrześcijańskie cmentarze w mieście. „Natychmiast reagując, prokuratura postanowiła wszcząć dochodzenie w celu ustalenia osób odpowiedzialnych, które zostaną postawione przed sądem”. Prokurator dodał, że „ta rzadka nieludzka sprawa wywołała prawdziwą falę oburzenia w opinii społecznej, Algierczycy bardzo potępiają takie zachowania''. Faktycznie jest to prawda ponieważ szukając informacji na ten temat na algierskich portalach spotkałam się wyłącznie z komentarzami potępiającymi takie sytuacje. Algierczycy bardzo zdecydowanie i ostro potępiają sytuacje dewastowania chrześcijańskich i żydowskich cmentarzy. Cmentarz chrześcijański w mieście Constantine foto: Kończąc temat chciałam Wam przypomnieć, że pomimo podobieństw w kwestii pogrzebów w krajach muzułmańskich, są także różnice. Każdy kraj ma swoje własne obrzędy i tradycje. Jeśli jesteście ciekawi jak wyglądają cmentarze a także pogrzeby w Egipcie to obejrzyjcie vloga Oli, która prowadzi niezwykle ciekawego bloga Polegytravels Wielkanoc jest dla wielu z nas pierwszą okazją po ziemie, kiedy odwiedzamy groby bliskich. To wtedy sprzątamy grób i dokonujemy wszelkie czynności, aby nagrobek wyglądał jak najlepiej. Jak posprzątać grób na Wielkanoc pisaliśmy na naszym blogu. Wielkanoc to też dobra okazja, aby na grobie postawić jakąś kompozycję kwiatową. Współpracujemy z studiem ogrodniczym i florystką, która przygotowuje wspaniałe wiązanki nagrobne, które przepięknie prezentują się na grobie. Staramy się, aby wiązanka była dopasowana do wielkości grobu i jego kolorów oraz życzenia klienta. Na grobie można postawić różnego rodzaju rozwiązania: wiązanki wielkanocne z kwiatów żywych, wiązanki wielkanocne z kwiatów sztucznych, kompozycje kwiatowe, stroiki wielkanocne, krzyże z kwiatów, bukiety z kwiatów ciętych, donice z kwiatami. Sprawdź Galerię zdjęć Wiązanka wielkanocna 1 Można wybrać kompozycję z galerii powyżej lub też możemy przygotować na podstawie zdjęcia lub zamysłu przesłanego przez klienta. Kwiaty można zamówić w ramach osobnej usługi postawienia kwiatów lub ogólnego sprzątania grobów jako element dodatkowy. Jeżeli jesteś zainteresowany zapraszamy do kontaktu. Zobacz także jakie inne usługi oferujemy w ramach opieki nad grobami w miastach Górnego Śląska ( Chorzów, Świętochłowice, Ruda Śląska, Katowice, Bytom, Zabrze i inne). Z Januszem Stankiewiczem, świadkiem spotkań i współpracy Tadeusza Różewicza i Eugeniusza Geta Stankiewicza, autorem dokumentujących je zdjęć rozmawia Mariusz Urbanek Muzeum Pana Tadeusza we Wrocławiu: Stankiewicz – Różewicz – Stankiewicz, kurator: Mariusz Urbanek, r. Mariusz Urbanek: Kiedy spotkali się po raz pierwszy? Janusz Stankiewicz: To był lipiec 1993 roku. Przyszedłem jak zwykle do pracowni Geta, żeby drukować grafiki, gdy powiedział: „Jutro będzie Różewicz, bądź”. Byłem codziennie, nie musiał przypominać, ale tym razem to zrobił. Janusz Stankiewicz (źródło: dzięki uprzejmości Muzeum Pana Tadeusza we Wrocławiu) Nie powiedział dlaczego? Chciał tylko, żebym tego dnia był na pewno. Wiedział, że prawie zawsze mam ze sobą aparat fotograficzny. Zabrałem też parę książek Różewicza, żeby poprosić poetę o autograf. Kiedy przyszedłem, już był. Wystawa „Stankiewicz – Różewicz – Stankiewicz”, Muzeum Pana Tadeusza we Wrocławiu, 2017 (źródło: dzięki uprzejmości Muzeum Pana Tadeusza we Wrocławiu) Wystawa „Stankiewicz – Różewicz – Stankiewicz”, Muzeum Pana Tadeusza we Wrocławiu, 2017 (źródło: dzięki uprzejmości Muzeum Pana Tadeusza we Wrocławiu) Wystawa „Stankiewicz – Różewicz – Stankiewicz”, Muzeum Pana Tadeusza we Wrocławiu, 2017 (źródło: dzięki uprzejmości Muzeum Pana Tadeusza we Wrocławiu) Wystawa „Stankiewicz – Różewicz – Stankiewicz”, Muzeum Pana Tadeusza we Wrocławiu, 2017 (źródło: dzięki uprzejmości Muzeum Pana Tadeusza we Wrocławiu) Wystawa „Stankiewicz – Różewicz – Stankiewicz”, Muzeum Pana Tadeusza we Wrocławiu, 2017 (źródło: dzięki uprzejmości Muzeum Pana Tadeusza we Wrocławiu) Tadeusz Różewicz, Eugeniusz Get Stankiewicz, Janusz Stankiewicz (źródło: dzięki uprzejmości Muzeum Pana Tadeusza we Wrocławiu) Tadeusz Różewicz, Eugeniusz Get Stankiewicz, fot. Janusz Stankiewicz (źródło: dzięki uprzejmości Muzeum Pana Tadeusza we Wrocławiu) Tadeusz Różewicz, Eugeniusz Get Stankiewicz, fot. Janusz Stankiewicz (źródło: dzięki uprzejmości Muzeum Pana Tadeusza we Wrocławiu) Eugeniusz Get Stankiewicz, fot. Janusz Stankiewicz (źródło: dzięki uprzejmości Muzeum Pana Tadeusza we Wrocławiu) Janusz Stankiewicz (źródło: dzięki uprzejmości Muzeum Pana Tadeusza we Wrocławiu) Tadeusz Różewicz, Eugeniusz Get Stankiewicz, „Jajka Gaudiego” (źródło: dzięki uprzejmości Muzeum Pana Tadeusza we Wrocławiu) Tadeusz Różewicz, Eugeniusz Get Stankiewicz, teka „Ciąg dalszy Nauki chodzenia”, karta 20 (źródło: dzięki uprzejmości Muzeum Pana Tadeusza we Wrocławiu) Tadeusz Różewicz, Eugeniusz Get Stankiewicz, teka „Ciąg dalszy Nauki chodzenia”, karta 1 (źródło: dzięki uprzejmości Muzeum Pana Tadeusza we Wrocławiu) Get was przedstawił? Przedstawił mnie. Powiedział: „Mój brat”. I tyle. Różewicza prezentować nie musiał, chodziłem na jego sztuki w teatrze, czytałem wiersze, kupowałem kolejne tomiki. Ale początkowo miałem wrażenie, że Różewicz wcale nie był zadowolony, że tam jestem. Chyba nie lubił, kiedy podczas spotkania pojawiał się ktoś trzeci. A tu nagle – brat. Wtedy zrobiłeś im pierwsze zdjęcie? Czekałem na dobry moment, żeby poprosić o autograf, ale kiedy zobaczyłem ich obu pochylonych nad prasą, zrobiłem zdjęcie. Różewicz się żachnął: „Co pan mnie fotografuje?”. Przestraszyłem się, że się obraził i już na pewno nie podpisze mi książek. Zrobiłem wtedy tylko to jedno zdjęcie. Tadeusz Różewicz, Eugeniusz Get Stankiewicz, fot. Janusz Stankiewicz (źródło: dzięki uprzejmości Muzeum Pana Tadeusza we Wrocławiu) Podpisał? Podpisał. Ale potem już zawsze pytałem, czy mogę go sfotografować. Często się spotykali? Wtedy? Rzadko. Może kilka razy w roku. Różewicz mieszkał jeszcze na Januszowickiej, Get miał pracownię w bloku przy Powstańców Śląskich, więc w sumie niedaleko. Ale w pracowni Różewicz był jeszcze najwyżej parę razy. Dlatego zdjęć stamtąd też jest niewiele. Częściej spotykali się na ulicy, któregoś razu Get mówi: „Spotkałem Różewicza, byliśmy na pączkach, kazał cię pozdrowić”. Uznałem, że się jednak nie obraził. miedzioryt Towarzyski powstawał jeszcze w pracowni na Powstańców? Tak. Get poprosił Różewicza, żeby dał mu coś, z czego on zrobi grafikę. Różewicz zawsze coś rysował, a to była okazja, żeby to utrwalić. Kiedyś nawet powiedział, że chciałby sam spróbować i Get wręczył mu płytkę, żeby coś na niej wyrytował. Nie wiem, czy miał od razu pomysł na cykl, czy wymyślił go dopiero wtedy, gdy namówił Różewicza. Ale na pewno to od jego rysunków się zaczęło. Dlatego bardzo ważna była wielka litera w tytule miedzioryt Towarzyski, bo „Towarzyskość” była istotą tej pracy. O czym rozmawiali? O wszystkim. Najwięcej o filozofii, wtedy chyba o Schopenhauerze, potem o Wittgensteinie. Różewicz opisał to w Szarej strefie. O sztuce? O sztuce niewiele, raczej o artystach, o ludziach. Rozmawiali też o słowach. Get pokazał mu kota, którego właśnie rytował w miedzi. „Śliczny” – powiedział. Różewicz na to: „Ja nigdy nie używam słowa śliczny”. Potem były już spotkania w Domku Miedziorytnika i zabawy przyjemne i pożyteczne? Tytuł pojawił się znacznie później, na początku po prostu umawiali się, że coś będą wspólnie robić. Spotykali się raz w miesiącu, potem co dwa tygodnie. Zwykle przed południem, ja przyjeżdżałem, kiedy byli już w trakcie pracy, czasem nawet po. Wtedy ich fotografowałem. Kto dzwonił pierwszy? Różewicz dzwonił i mówił, że chce przyjść. Get mnie wtedy uprzedzał, że będzie, a ja zabierałem aparat. Ale nie zawsze robiłem zdjęcia. Czasem Różewicz dawał mi znak: „Nie, dziś nie”. Jak wyglądały ich spotkania? Rozmawiali często o jedzeniu. Get lubił gotować, więc przygotowywał coś dobrego, albo po prostu kroił upieczony przez siebie boczek; był chleb, który maczali w oliwie przywożonej z Grecji przez Lambrosa Ziotasa… i metaxa. Wszystko, czego Różewiczowi nie wolno było jeść. „Tylko niech pan nie mówi mojej żonie” – prosił. Jak się do siebie zwracali? Panie Tadeuszu i panie Gecie. Odbierali na tych samych falach? To były rozmowy dwóch ludzi świadomych swojej doskonałości. Poety, który posługuje się słowem i coś opowiada i malarza, który nadaje tym słowom kształt. Różewicz czytał mu swoje wiersze? Get czytał sam, ale o wierszach nie rozmawiali. Nigdy nie słyszałem, żeby któryś powiedział: „O, świetny wiersz pan napisał, panie Tadeuszu”, albo: „To doskonała grafika, panie Gecie”. Get o wiersze nie pytał, Różewicz nie mówił. To raczej jego interesowało to, co Get robił, ale nigdy tego nie oceniał, bardziej chciał wiedzieć, dlaczego akurat taki pomysł, skąd się wziął. To raczej ja byłem dla Różewicza „czytaczem”. Czyli? Czytałem wiersze Różewicza i innych, a potem rozmawialiśmy. Pytałem o rzeczy, które opisywał, a ja widziałem, na przykład o obrazy Francisa Bacona w Tate Gallery. Czasem nawet czytał mi własne utwory, pokazywał rękopisy. Wiedział, że ja nie piszę wierszy, więc nie chcę mu wydrzeć żadnej tajemnicy. Kiedy poprosiłem go o rękopis któregoś wiersza, przepisał i dał mi Czas na mnie… Rozmawialiśmy też o jego sztukach, tych, które widziałem, o Tadeuszu Łomnickim i o Królu Learze. Geta traktował jeszcze inaczej, to był artysta, z którym współpracował. Byli siebie ciekawi? Obaj wiedzieli, że w swoich dziedzinach osiągnęli szczyt, dalej już nie pójdą. Wręcz przeciwnie, zaczynali „psuć” to, co zrobili. Różewicz zmieniał swoje wiersze, Get darł grafiki. Intrygowało ich, że ktoś wydawałoby się tak zupełnie inny jest tak podobny, tak samo widzi świat, odczuwa… Obydwaj w pewnych momentach zwracali się też w stronę tego, co w sztuce uważane jest za „niskie”, popularne. Zdarzyło się, że się spierali? Świetnie się rozumieli. Czasem wystarczyło jedno zdanie, czasem w którymś momencie rozmowy Różewicz przerywał i mówił: „Ale to już banał…”. Nie musieli nic więcej mówić, bo obaj wiedzieli to samo. Szukali u siebie nawzajem innego spojrzenia na świat, który ich otaczał. Ale oczywiście żaden nigdy tego drugiemu nie powiedział. Za wiele było w tych rozmowach ironii i dystansu do rzeczywistości. Rozmawiali o polityce? Niewiele. Czasem Różewicz coś rzucił, ale Get nie podejmował tematu, więc szybko przerywali. Woleli rozmawiać o jedzeniu czy książkach, ale innych niż pisane przez Różewicza. Get dużo czytał, pytał czasem: „Panie Tadeuszu, a to pan zna?”. W 2005 roku to mnie Różewicz zapytał, na kogo głosowałem w wyborach prezydenckich. Ale sam nie zdradził, na kogo. Potem Różewicz wychodził, a wy zostawaliście w Domku. I co dalej? Po którymś spotkaniu mówię Getowi: „To była świetna rozmowa”. A on na to: „No tak, ale nie wiadomo, co Różewicz o tym napisze”. Trochę się go obawiał. Z Szarej strefy wynika, że Różewicz nie całkiem wierzył w daltonizm Geta. To prawda? Żartowali z tego. Bywało, że w trakcie rozmowy Get mówił: „O, a to chyba jest zielone”. Różewicz reagował jak w wierszu: „Coś pan zmyśla”. Jak wyglądała praca podczas zabaw przyjemnych i pożytecznych? Z pomysłami przychodził zwykle Różewicz. Kiedyś na przykład przyniósł plastikową żabkę i powiedział, że trzeba postawić pomnik ostatniej żabie z Parku Południowego, która zdechła z powodu zanieczyszczeń. Po jakimś czasie poprosił, żebym pojechał do tego parku i przywiózł trochę zdjęć pomnika Chopina, który tam właśnie zaczęto stawiać. Nie wiedziałem po co, dopóki nie zobaczyłem gotowego pomnika żaby podpisu: „Pomnik, skala 1:1, proszę nie stawiać obok projektowanego pomnika Chopina”. Zawsze był inspiratorem? Przynosił w foliowym woreczku jakieś znalezione rzeczy, na przykład podniesioną z alejki w parku szyszkę albo liść czy piórko. I mówił, żeby coś z tym zrobić. Get malował szyszkę na czarno, ale Różewicz poprosił, żeby dodać kolorów i żeby przypominała może projekt Gaudiego, bo wcześniej o tym rozmawiali. Więc Get dodawał kolorów i wychodziło coś, co znalazło się na wystawie. To zawsze wyglądało tak, że zaczynając pracę, ani Różewicz, ani Get nie wiedzieli, co się ostatecznie wydarzy. To było poszukiwanie. Który z przedmiotów, które potem trafiły na wystawę, Różewicz przyniósł jako pierwszy? To był kamień z pracowni Jerzego Nowosielskiego. Jak zwykle poprosił Geta, żeby coś z nim zrobił. Coś, co nada mu kształt, utrwali go i będzie jednocześnie dotknięciem twórczości Nowosielskiego. Wymyślili pomnik, ale w ruchu, bo zwykle są statyczne. I powstał pomnik, który można wziąć do ręki i uruchomić. O kamieniu jest też tabliczka, którą zrobił Get na podstawie zdania napisanego przez Różewicza: „Kamień do poetów: zostawcie mnie w spokoju”. Różewicz mówił: „Tyle już wierszy powstało o kamieniu, pisał Miłosz, pisali inni, ja też pisałem… Gdybym był kamieniem, chciałbym, żeby wszyscy się ode mnie odpieprzyli”. I tak właśnie miało być: „Odpieprzcie się (ode mnie)”. Tak napisał Różewicz i to zdanie Get umieścił na tabliczce. Wtedy Różewicz powiedział: „Nie, nie, to za ostre”. Ale i tak zostało, tylko przekreślone. Spotykaliście się też bez Geta. Coraz więcej zdjęć powstawało w ogrodzie domu Różewicza na Biskupinie. Te spotkania odbywały się równolegle. Get dalej widywał się z nim w Domku, choć rzadziej. Pracowali nad planszami do „ciągu dalszego Nauki chodzenia”. Mnie Różewicz zapraszał, żebym dokumentował, jak zmienia się jego ogród w różnych porach roku. Dzwonił do mnie i pytał: „Co pan robi? Bo kwiaty kwitną”. Albo mówił: „Na jarzębinie jest już ostatni liść, niech pan przyjeżdża”. Jakby chciał zatrzymać przemijanie, chociaż na zdjęciach. Chodził po ogrodzie, dotykał kwiatów, mówił do nich. Może to były wiersze, których nie napisał? Chciał, żebym zrobił z tych zdjęć album. Powiedział, że dołączy do nich opisy… Zabrakło czasu. Fotografowałeś też samego Różewicza. Fotografowałem go przy różnych okazjach. Siódmego października 2000 na tle epitafium Melchiora Brichsela przy kościele pw. św. Elżbiety we Wrocławiu. Spodobało mu się, nawet zaproponował, że zdejmie okulary. Ta fotografia weszła do albumu Epitafium i wiatr. Zrobiłem mu zdjęcie w chińskiej czapeczce, to, które było później na okładce miesięcznika „Odra”. Sfotografowałem go też przed wrocławskim pomnikiem Dietricha Bonhoeffera, z góry, z okna Domku Miedziorytnika. Nie wiedziałem jeszcze wtedy, że pisze o Bonhoefferze wiersz. Zrobiłem też te dramatyczne zdjęcia, na których zasłania twarz, jakby w geście rozpaczy. A to były zdjęcia pozowane. Pozwalał mi robić kolejne fotografie, bo akceptował poprzednie. Podczas jakiegoś spotkania w konsulacie Niemiec popatrzył na mnie i powiedział: „Panie Januszu, ale proszę zachować pryncypia”. Nie zrozumiałem, o co mu chodzi, więc wytłumaczył: „Proszę mi nie fotografować łysiny”. Get zmarł pierwszy, Tadeusza Różewicza na pogrzebie nie było. Nie był też u niego w szpitalu. Powiedział, że jak Get wyjdzie, spotkają się w Domku. Nie chciał z nim rozmawiać o bezradności i chorobie. Kiedy zobaczyliśmy się pierwszy raz po pogrzebie, powiedział: „On dla mnie nie umarł”. A potem dodał: „Brakuje mi go”. Kolejny raz spotkaliśmy się miesiąc później, coś tam wypiliśmy, chyba metaxę, potem powtórzył: „Dla mnie Get żyje”. Jeszcze później napisał wiersz zaczynający się słowami: Get odszedł… Zobaczyłem ten wiersz pierwszy raz na wystawie Poeta odchodzi… w Muzeum Literatury w Warszawie. Rękopis jest w Ossolineum. Nie powiedział mi o nim. Ale widać, że ich praca miała trwać. W tym wierszu jest mowa o ławeczkach pamięci Tadeusza Różewicza. To był pomysł Różewicza, żeby uniknąć pomnika, bo zasłużony, bo poeta, bo mu się należy. On w miarę upływu lat coraz bardziej się wycofywał, nawet na 90. urodziny nie chciał żadnych uroczystości. Zgadzał się na te ławeczki, których zaczynało być już w Polsce coraz więcej. Ale nie chciał, żeby siedział na nich Różewicz z brązu. Najwyżej, żeby na każdej znalazł się jakiś wiersz. Wystawa piętnastu przedmiotów, które powstały podczas spotkań Poety i Miedziorytnika nosiła tytuł Zabawy przyjemne i pożyteczne Eugeniusza Geta Stankiewicza, Tadeusza Różewicza i… Te trzy kropki po „i” to fotografie, które towarzyszyły wystawie. I pewnie ludzie, których czasem przychodzili. Różewicz chciał, żeby to zaznaczyć. Rozmowa odbyła się w marcu 2017 roku. TagiEugeniusz Get StankiewiczJanusz StankiewiczLiteraturaMariusz UrbanekMuzeum Pana Tadeusza we WrocławiuTadeusz RóżewiczWrocław